Translate

piątek, 21 listopada 2014

Tarifa - z widokiem na Afrykę

Chcesz przeżyć niezapomnianą podróż - 
"wakacje na miarę"  czekają  ☼   ➨

Tarifa to najbardziej wysunięta na południe część Hiszpanii kontynentalnej, miasto leżące na połączeniu Oceanu Atlantyckiego i Morza Śródziemnego. Nazwę zawdzięcza Tarifowi ibn Malikowi, który w VIII wieku wylądował w tej części wybrzeża. Miasto znane jest z połączeń promowych z położonym już w Afryce Tangerem, a także z silnych wiejących tam wiatrów wschodnich i zachodnich tzw. lewante i poniente. Dzięki wietrznej pogodzie stało się mekką windsurferów, ale również podobno w przeszłości było miejscem o dużej ilości popełnianych samobójstw. 




Najciekawsza stara część miasta leży niedaleko portu. Tuż przy nabrzeżu znajduje się punkt widokowy Mirador del Estrecho, z którego doskonale widać wznoszące się po drugiej stronie morza górzyste, oddalone o zaledwie 15 km, brzegi Afryki.


 Jeśli dobrze się przyjrzeć, da się zaobserwować również liczne zabudowania na afrykańskim brzegu. Może będąc tam warto rozważyć wizytę po drugiej stronie w Tangerze. Prom płynie około godziny, a koszt takiej przeprawy to mniej więcej 150-170 zł w jedną stronę. Nie jest to mało, ale może to być jedyna okazja na postawienie stopy na kontynencie afrykańskim. Popularne są także wyprawy morskie w poszukiwaniu delfinów i orek.
My zdecydowaliśmy się na spacer po Starym Mieście. Na Starówkę prowadzi brama Peurto de Jerez i po jej przejściu natychmiast znajdujemy się w plątaninie wąskich bielonych  uliczek i ukwieconych zaułków.  








Głównym zabytkiem  Tarify jest położony tuż nad morzem Castillo de Guzman, 800-letni arabski zamek oraz pochodzący z XV wieku kościół Iglesia de San Mateo. 






 Jeżeli jest się nastawionym na zwiedzanie zabytków należy pamiętać, że w Hiszpanii większość muzeów jest nieczynna w poniedziałki. Mu niestety zapomnieliśmy o tym i zwiedzanie zamku musimy pozostawić na następna wizytę w tym rejonie.
Główna ulica miasta to Calle Sancho IV el Bravo, prowadząca do kościoła San Mateo pełna jest sklepików z pamiątkami, kawiarenek i restauracji. 




Warto przysiąść na chwilę w jednej z nich i zanurzyć się w atmosferę miasta, niepowtarzalną dzięki mieszkającym tam przedstawicielom subkultury surferów .





Ten, kto lubi wygrzewać się na słońcu powinien odwiedzić zostawić plażę miejska i udać się na zachód gdzie już kilka kilometrów od miasta można znaleźć przepiękne, szerokie i piaszczyste plaże, im dalej od miejscowości tym mniej zaludnione. 



Skręcając na Punta Paloma dojeżdża się do piaszczystych wydm, na które warto się wdrapać, choć przyznaję - kosztuje to sporo wysiłku, aby z góry rozkoszować się widokiem błękitnej wody, słonecznych plaż i wielu windsurferów i kitesurferów wykorzystujących silne morskie wiatry. 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz