Translate

piątek, 13 czerwca 2014

Sewilla dzień 3

Chcesz przeżyć niezapomnianą podróż - 
"Wakacje na miarę"  czekają ☼ 

Po paru dniach spędzonych w upalnej Sewilli zdążyliśmy się już trochę przyzwyczaić do wysokich temperatur. Postanowiliśmy więc przeznaczyć dzień na to, aby powłóczyć się po mieście bez żadnego konkretnego celu, przyjrzeć się uroczym, mimo że trochę zaniedbanym zaułkom, przejść się ocienionymi alejkami wzdłuż rzeki i, jeśli się uda, znaleźć coś szczególnie ciekawego.









Starówka w Sewilli jest spora, ale oczywiście można ją pokonać pieszo bez większego wysiłku - o ile, oczywiście, spacer w temperaturze prawie 40 stopni można tak określić .  





Na pierwszy ogień poszedł bar El Rinconcillo, założony w w 1670 roku gdzie podobno po raz pierwszy podano tapas. Wnętrze robi niesamowite wrażenie.


 Spod sufitu zwisają wspaniałe szynki, drewniany bar oblegany jest przez klientów, których obsługują, sądząc "na oko" - doświadczeni kelnerzy. Na drewnianym blacie baru zapisują kredą zamówienia, dopisując następne kolejki, a gdy klient chce uregulować rachunek podliczają wypite drinki, piwa lub zjedzone przekąski, pobierają opłatę, a następne scierają "rachunek" z blatu i miejsce jest gotowe dla nastepnego gościa.



Wypilismy zimną colę przy stoliku zrobionym z ogromnej beczki, upajając się niesamowitą atmosferą, a potem z żalem wyszliśmy na upalną ulicę. 


Po drodze nad rzekę dotarliśmy do Plaza de la Encarnación z niezwykłą konstrukcją Metropol Parasol powstałą w wyniku konkursu ogłoszonego w 2004 roku.


Konkurs wygrał niemiecki architekt Jürgen Mayer, który stworzył futurystyczną budowlę w kształcie sześciu grzybów.





Całość składa się z kilku poziomów, podziemnego muzeum, nagrzanych słońcem tarasów z pięknymi widokami na miasto oraz oczywiście - restauracji.





Po krótkim odpoczynku u stóp tej niezwykłej konstrukcji postanowiliśmy dla niejakiej ochłody przejść się nad wodę i przespacerować się alejką wzdłuż rzeki Gwadalkivir..



Miło było patrzeć jak rzeka żyje tutaj wraz z miastem. Są tu alejki spacerowe, ścieżki rowerowe , przyjemne restauracje zarówno na brzegu, jak i na wodzie.






Po drodze mija się Złotą Wieżę, której nazwa podobno pochodzi od złota, które Hiszpanie przywozili z Nowego Świata. Nieco dalej mieści się arena korridy, ponoć jedna z najwspanialszych w Hiszpanii. 










Wróciliśmy na Stare Miasto i przez parę godzin spacerowaliśmy po Plaza Nuevo, Plaza del Salvador, obejrzeliśmy luksusowy hotel Alfonso XIII, jeszcze raz przeszliśmy przez główne ulice Starówki, kupiliśmy pamiątki, natknęlismy się na  barwny hiszpański ślub, uraczyliśmy się zimnym piwem i pożegnaliśmy z żalem to piękne miasto.
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz